Pewne wydawnictwo (poza granicami Polski) wydało tak zwaną poprawną politycznie Biblię. O poprawności w naszym kraju słychać coraz częściej. Mamy już "kochających inaczej", "sprawnych inaczej", "ciemnogród" i integrowanie za wszelką cenę, gdyż miłość do bliźniego jest najważniejsza - nie może to być jednak przedstawiciel ciemnogrodu i zaścianka.
Nie jest to jeszcze wynaturzenie. Jednak to, w jak nowatorski sposób potraktowano Pana Boga, Chrystusa i przykazania, stało się absurdem. W nowej wersji (czytaj: poprawnej) Biblii Chrystus jest zwykłym człowiekiem (kult nadczłowieka rodzi antagonizmy); do Modlitwy Pańskiej "Ojcze nasz" dołączono "Matko nasza" (w ten sposób feministki nie są dyskryminowane); w Nowym Testamencie nie wspomniano, że żydzi wydali Chrystusa na śmierć (chodzi o antysemityzm). Wypatrywać tylko jak jakaś "mądra głowa" ukuje neologizmy i zamiast "kulawego" będziemy mieli "chodzącego inaczej", a szczerbatego nazwiemy "dbający o higienę jamy ustnej niekonwencjonalnie". |